Kompozycja pejzażowa, horyzont na 2/3 wysokości. Nad ogólnie potraktowaną płaszczyzną ziemi zarysy zabudowań miejskich. Na przedplanie, przy prawym brzegu stojąca postać, po lewej schematycznie ujęte zwierzę. Koloryt: przytłumione, zgaszone tony zieleni, szarości, niebieskie akcenty różu.
Nazwisko Kazimierza Podsadeckiego, malarza, rysownika i projektanta graficznego, kojarzone jest powszechnie z heroicznym okresem lewicującej awangardy. Polska historiografia artystyczna chętnie przywołuje zwłaszcza jego międzywojenne dokonania z pogranicza mediów: współpracę w produkcjach teatralnych i zakresu filmu eksperymentalnego. Trwałe miejsce w międzynarodowych, także obcojęzycznych opracowaniach sztuki XX wieku zyskał Podsadecki dzięki fotokolażom i fotomontażom oraz zaangażowaniu w promocję „nowego drukarstwa”. Rzadziej pamięta się, że od drugiej połowy lat trzydziestych artysta, wciąż wykonując komercyjne zlecenia graficzne operujące skrótem myślowym i postkubistycznym językiem formalnym, wracał do malarstwa „klasycznie” już nowoczesnego. Pierwszoplanową rolę zaczęła odgrywać barwa oraz tradycyjne gatunki pejzażu, scen rodzajowych i martwej natury. Zainteresowanie malarstwem kolorystycznym przetrwało drugą wojnę światową i zostało przeniesione przez Podsadeckiego do Szczecina. Artysta zdecydował się na ten krok w końcu 1945 roku, zachęcony nie tylko centralnym propagandowym hasłem „Na Zachodzie ziemie czekają”, ale i układami towarzyskimi. O ile bowiem za urzędniczo-administracyjną organizację w tużpowojennym okresie odpowiadało środowisko poznańskie skupione wokół prezydenta miasta Piotra Zaremby, o tyle kwestie kultury rozstrzygały się w dużej mierze w gabinecie wojewody szczecińskiego, lwowiaka Leonarda Borkowicza, mającego dobre kontakty w Krakowie. Ten aktywny od początku lat trzydziestych komunista nazywany był nie bez przyczyny przyjacielem poetów. Za jego sprawą w najbardziej egzotycznym ośrodku „polskiego Dzikiego Zachodu” osiadło kilku cenionych literatów. Klimat krakowskiej bohemy odżył w szczecińskim Klubie 13 Muz, którego częstym bywalcem był Podsadecki. Do dziś nie rozstrzygnięto sporu, kto wymyślił nazwę tego miejsca spotkań plastyków, pisarzy i dziennikarzy. Wśród pomysłodawców, obok Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, wymienia się także krakowskiego malarza. Jego Zachód (1948), oparty na manierystycznych kontrastach szmaragdowej i turkusowej zieleni oraz różu, jest rówieśnikiem klubu.
Szymon Piotr Kubiak