Moneta okrągła o gładkim rancie. Na awersie, w polu dawne godło miasta Bobolice. W otoczeniu drzewek dębowych św. Jan Chrzciciel trzymający na lewym przedramieniu Baranka Bożego. Pod jego nogami tarcza herbowa biskupa Fryderyka von Eichstädt - założyciela miasta. Tarcza biskupia podzielona jest na pięć poziomych pasów: trzy wykropkowane i dwa gładkie – ułożone naprzemiennie, na których umieszczono rozety – dwie na górnym gładkim pasie, a jedną na dolnym. Po bokach herbu, wzdłuż perełkowego otoku napis: STADT BUBLITZ. Na rewersie, w polu nominał 50. Wzdłuż perełkowego otoku napis: KLEINGELDERSATZMARKE, kompozycyjnie uzupełniony sześcioramienną gwiazdką.
Znikanie z obiegu drobnych monet wychwytywanych przez ludność oraz narastające trudności w produkcji oficjalnego bilonu, powodowały problemy w funkcjonowaniu drobnego handlu na terenie Niemiec w czasie I wojny światowej. Lokalne władze chcąc zaradzić tym trudnościom zaczęły wybijać więc własne monety.
Pomorskie miasto Bobolice wyemitowało w tym okresie dwie serie niemal identycznych monet o nominałach 10 i 50 fenigów. Mimo braku dat emisji, można zaryzykować twierdzenie, że najpierw ukazały się egzemplarze bite w cynku, a następnie takie same wartości wydane w żelazie. Przedstawiona 50-fenigówka pochodzi z drugiej serii. Wzorem innych emitentów na awersie monety w perełkowej obwódce umieszczono herb i nazwę miasta, a na rewersie nominał oraz informację o jej charakterze: drobny pieniężny znak zastępczy (niem. Kleingeldersatzmarke). Nakład obu serii nie jest dokładnie znany, lecz Walter Funk w katalogu niemieckich monet zastępczych (Die deutschen Notmünzen, Regenstauf, 2012 s. 84) zaznacza, że do czerwca 1917 r. w obiegu było w sumie 9050 sztuk cynkowych 10- i 50-fenigowych nominałów. Zaniechanie produkcji w cynku spowodowane było zwiększonym zapotrzebowaniem tego metalu przez gospodarkę wojenną a także wytrzymałością mechaniczną żelaza i jego odpornością chemiczną.
Ciekawostką jest fakt, że 10 i 50 fenigów z serii bitej w cynku ukazało się również w bardzo ograniczonym nakładzie wybite w srebrze. Prawdopodobnie stało się to ze względu na rozwijający się rynek kolekcjonerski monet zastępczych, na którym zawsze chętnie widziane i pożądane były nie tylko specjale wydania, ale także nietypowe a nawet błędne egzemplarze.
Mieszko Pawłowski