U Dogonów, podobnie jak u innych ludów Afryki Zachodniej, tkanie należy do obowiązków mężczyzn. Posługują się warsztatem poziomym, 2-nicielnicowym, który rozkładają na konstrukcji zbudowanej z drewna. Podczas pracy tkacz siedzi na niskim siedzisku z nogami wysuniętymi do przodu. Do dużych palców u stóp ma przyczepione sznurki, którymi porusza nicielnice. Na wysokości jego oczu znajduje się uchwyt na szpulę, jedyny ozdobnie rzeźbiony element warsztatu. W ręku trzyma czółenko do przesuwania nici osnowy, która musi być mocno naprężona i często rozciągnięta jest na całą swoją długość sięgającą kilkudziesięciu metrów, a na końcu obciążona kamieniem. W ciasnej zabudowie wiosek dogońskich, zwłaszcza tych położonych na rumowisku u podnóża Masywu Bandiagara, ustawienie takiego warsztatu jest nie lada wyczynem. Tkactwo nie jest zarezerwowane dla wyspecjalizowanej grupy zawodowej, jak to ma miejsce w przypadku kowalstwa czy obróbki skóry. Tkaczem może zostać każdy, chociaż najczęściej umiejętności przekazywane są z ojca na syna. Jako zapłatę za swoje usługi, tkacz pozostawia sobie zwyczajowo 1/5 przyniesionych nici bawełnianych.
Tkanie często utożsamiane jest z mową. Pierwsze nici osnowy pojawiły się bowiem w ustach jednego z przodków, odpowiedzialnego za tworzenie świata. Przestrzeń między tymi nićmi wypełniały słowa wypowiadane przez praprzodka, które wplatały się w nici i razem tworzyły tkaninę. Tkacz zatem wykonuje czynność, która była u podstaw rodzącego się świata, dlatego uchwyty na szpulę, znajdujące się niejako w centrum warsztatu tkackiego zdobione są symbolicznymi motywami nawiązującymi do czasów, gdy świat dopiero się formował.
Ewa Prądzyńska