Kompletna maska młodej dziewczyny w języku dogo-so jest nazywana będę, bęzę, w języku sigi-so awa pini, czyli młoda maska. Wykonano ją z włókien roślinnych. Składa się z „kominiarki” ozdobionej muszlami kauri nakładanej na głowę, napierśnika (w formie stanika) z miseczkami wykonanymi z owoców baobabu, również ozdobionego muszlami kauri i różnobarwnymi szklanymi paciorkami, bawełnianych spodni samodziałowych barwionych indygo, trzech spódniczek (czarnej, czerwonej i żółtej) oraz bransolet nakładanych na ramiona i nadgarstki. Tancerz trzyma w ręku kij, którym wymachuje do rytmu. Będę tańczy wraz z innymi maskami w trakcie święta pogrzebowego Dama, a także w czasie żniw razem z maskami yona i bambara kaze pilnuje przed kobietami i dziećmi drzew sa.
Maska przedstawia młodą dziewczynę Andumbulu imieniem Yabêzê pożartą przez lwa. Andumbulu to mityczne istoty niskiego wzrostu żyjące w buszu. Mężczyzna z jej rodziny zabił lwa, z którego wydobyto łopatkę (kość) i zbudowano na niej ołtarz buguturu. Zatknięto na nim kawał drewna dannu ozdobiony zakrwawionymi włóknami pochodzącymi z przepaski biodrowej dziewczyny, w którą była ubrana w chwili śmierci. Włókna zawierały nyama, czyli energię życiową zwierzęcia. Te zabiegi pozwoliły ochronić zabójcę lwa, okazały się jednak nieskuteczne wobec jego syna. Bardzo chorego chłopca zabrano do wróżbitów, którzy oświadczyli, że trzeba upleść maskę na podobieństwo zmarłej dziewczyny, a na dannu w ołtarzu buguturu wykonać jej rysunek. Chłopiec nałożył uplecioną maskę, dotknął nią rysunku na dannu i tym gestem przeniósł na drewno zagrażającą jego zdrowiu nyama Yabêzê. Siedzibą jej energii życiowej stał się ołtarz buguturu.
Odtąd zdrowy i chroniony syn myśliwego tańczył w masce, żeby nie zapomnieć o zmarłej dziewczynie.
Ewa Prądzyńska