Zachowany w trzech częściach, ciężki, pokryty zieloną patyną nagolennik, odlany z brązu w postaci pustej w środku obręczy o okrągłym przekroju, ma niestykajace się, ścięte prosto końce. Powierzchnię przedmiotu zdobią grupy pasm w formie poprzecznego żebrowania.
Ten oryginalny nagolennik został wykonany z grubej, brązowej blachy. Jest pusty w środku. Uzyskanie tego efektu wymagało odlewania na glinianym rdzeniu, który można było łatwo usunąć. Zabytek zdobią grupy pasm w formie poprzecznego żebrowania. Tak okazała, ciężka obręcz z pewnością nie była codzienną ozdobą ciała. O szczególnym znaczeniu tego przedmiotu – prestiżowym, materialnym, duchowym – może świadczyć fakt, że został ukryty w skarbie. Depozyt ten złożony z ozdób i narzędzi brązowych, odkryto w połowie XIX wieku. W 1933 roku pan von Grünberg przekazał znalezisko do zbiorów muzeum w Szczecinie. Twierdził, że brązy znajdowały się w jego rodzinie od wielu dziesięcioleci. W 1934 roku ukazał się artykuł, w którym po raz pierwszy pisano na temat tego znaleziska tak:…rzadkość form, dobry stan zachowania i wysokiej jakości kunszt, pozwala odkrycie z Wąsosza zaliczyć do najbardziej niezwykłych pomorskich skarbów…. Pod koniec drugiej wojny światowej depozyt został wywieziony ze Szczecina w głąb Niemiec. Do zbiorów szczecińskich powrócił dopiero w 2009 roku w wyniku polsko-niemieckiej wymiany dawnych zbiorów archeologicznych. Brązy z Wąsosza należą do nielicznej grupy około 50 skarbów z obszaru Pomorza, które obrazują poziom metalurgii w kulturze pomorskiej, w okresie halsztackim D (lata ok. 600/550–400/450 BC). Był to czas, w którym nastąpił istotny rozwój odlewnictwa. Jego wysoki poziom uwidacznia się przede wszystkim w produkcji trudnych do wykonania napierśników, złożonych z kilku lub kilkunastu kutych obręczy spinanych odlewanymi ażurowymi klamrami oraz innych okazałych ozdób: pustych nagolenników, zdobionych bransolet nerkowatych czy bogato dekorowanych naszyjników. Z brązu tworzono również drobne przedmioty, takie jak szpile, kolczyki, wisiorki, ćwieki czy szczypce.
Dorota Kozłowska